Beauty Blender vs. Beauty Blending – recenzja porównawcza

Beauty Blender vs. Beauty Blending - recenzja porównawcza

Beauty Blender to gąbka, która podbiła świat wizażu. Jej wadą jest jednak cena. Czy warto zatem kupić jej zamiennik, czyli Beauty Blending?

Jak zapewne wiecie, metod nakładania podkładu jest wiele. Każdy wybiera taki, który jest dla niego najwygodniejszy i najszybszy. Producenci akcesoriów kosmetycznych prześcigają się w pomysłach na nowe „wynalazki”, które maja nam to zadanie ułatwić. Jednym z gadżetów, które na stałe wpisały się w świat wizażu jest osławione różowe jajko – Beauty Blender. Ponoć wielu wizażystów oszalało na jego punkcie i pokochało na zabój. Legenda głosi, że podkład nałożony Beauty Blenderem wygląda tak perfekcyjnie, jak nigdy wcześniej i twarz staje się  „HD ready”,co zapewne laikowi niewiele mówi, ale brzmi zacnie 😉

Czym tak naprawdę jest ta mała, różowa gąbka? I czemu jest aż tak droga? Przeciętna cena rynkowa to ok. 120 zł.

Do tego producent zachęca zakupienie płynu do czyszczenia naszego cudeńka, aby się przedwcześnie nie „zestarzało”.  Koszt takiego specyfiku to ok. 50 zł. Drogo, co nie? Oczywiście pojawia się pytanie, czy istnieje jakiś tańszy zamiennik, który spełniałby te same funkcje, a nie przyprawiał naszej kieszeni o zapaść…

Oczywiście, że istnieje. Kosztuje „całe” 20 zł. I nazywa się „Beauty Blending”.  I tutaj dochodzimy do sedna mojego dzisiejszego artykułu, czyli recenzji porównawczej oryginalnego Beauty Blendera i jego tańszego zamiennika.

Analiza porównawcza

Beauty Blending – jasnoróżowy kolor, „tępa”, typowa dla gąbek do podkładu faktura, po namoczeniu w zimnej wodzie podwaja swoją objętość, jednak nie staje się bardziej miękki w dotyku. Beauty Blender – ciemnoróżowy kolor, „welurowy” w dotyku, po namoczeniu z zimnej wodzie podwaja swoją objętość i staje się bardziej miękki.
Beauty Blending – struktura bardzo zwarta i jednolita, ze słabo widocznymi „porami”. Przypomina skórę suchą, bez widocznej faktury. Miękka, jednak troszkę „tępa” w dotyku. Beauty Blender – struktura zwarta, jednak mniej jednolita jak w konkurencie, z widocznymi „porami”. Przypomina skórę tłustą, jeśli chodzi o widoczność porów. Bardzo miękka i przyjemna w dotyku.
Beauty Blending – podstawa delikatnie ścięta, gąbka bez problemu stabilnie na niej staje. Nie jest idealnie okrągła, dlatego twarzy dotyka szerszą powierzchnią niż oryginał. Beauty Blender – podstawa idealnie okrągła, dlatego miałam duży problem, by ustawić gąbkę pionowo. Twarzy dotyka mniejszą powierzchnią niż „podróbka”, chyba, ze mocniej dociśniemy do skóry.
Beauty Blending – czubek zakończony wyraźnym szpicem. Dzięki temu jest bardziej precyzyjny, np. pod oczami, czy w zagłębieniu skrzydełek nosa. Beauty Blender – Czubek okrągły, gładko zakończony, bez wyraźnego szpica. Mniej precyzyjny niż konkurent.

 

Beauty Blender szybciej wysycha niż konkurent – zdjęcie tytułowe zostało wykonane zaraz po zmoczeniu, natomiast powyższe  zdjęcie,  kilka godzin po zmoczeniu. Szybsze wysychanie jest zasługą większych porów w strukturze.

Obydwie gąbki równie trudno jest doczyścić. Oryginał posiadam dłużej i od samego początku czyszczę go oryginalnym płynem. Niestety, podkładów typu Revlon Color Stay nie da się z niego doskonale doczyścić. Podróbkę mam krócej, na razie udało mi się ją utrzymać w pełnej czystości, jednak nie aplikuję nią bezpośrednio podkładu, tylko uprzednio nakładam go pędzlem na twarz, a następnie gąbką go „dociskam”.  Dzięki temu uzyskuję efekt aerografu na skórze.

 

Podsumowanie

Jeśli lubicie nakładać podkład na twarz przy użyciu gąbki i nie przeszkadza Wam fakt, że po kilku użyciach nie będzie ona już idealnie czysta, to Beauty Blender jest bardzo dobrym zakupem. Mnie jednak bardzo denerwuje to, że cięższe podkłady na stałe zapisują się w porowaty krajobraz gąbki. Ponad to, nie jest to metoda zbyt higieniczna, jeśli maluje się inne osoby, ponieważ pędzel można szybko odkazić spray’em, a z gąbką sprawa wygląda mniej kolorowo, bo chłonie ona wszystko do środka. I nie ma różnicy, czy to oryginalny BB, czy podróbka. Oczywiście można go po każdej modelce prać, jednak przed pokazem mody na przykład jest to niemożliwe, ze względu na bardzo okrojony czas.

Na pewno cena przemawia za podróbką, jednak oryginał, dzięki unikatowej strukturze, lepiej imituje fakturę skóry. Dlatego nałożony podkład wygląda naturalniej. Ja jednak, tak jak pisałam, używam tych gąbek tylko do roztarcia wcześniej nałożonego pędzlem podkładu. Wówczas ta różnica nie jest już tak bardzo istotna.

Nie mówię, że BB jest zły, bo to super gadżet. Jednak patrząc z perspektywy wizażysty, nic nie zastąpi pędzli, ze względów higienicznych. Do użytku osobistego natomiast, BB to super sprawa i jeśli macie budżet, to lepiej kupić oryginał. Jeśli jednak to dla Was za wielki koszt, to zamiennik wcale nie jest wybitnie gorszy. Pewnie jego trwałość jest mniejsza i nie daje tak idealnie jednolitego efektu, ale cena niższa sześciokrotnie naprawdę kusi.

Nie wykluczam, zę kiedyś przyjdzie moment, ze nagle porzucę pędzle i przesiądę się na BB już w pełni. Często tak mam, że zmieniam techniki i dostosowuję do nich narzędzia. Na razie jednak nie stać mnie, by kupić sobie zapas kilku BB, a nie umiałabym malować kilku modelek pod rząd tą samą gąbką. Z pędzlem jest inaczej, bo odkażenie go spray’em INGLOT zazwyczaj wystarczy.

★★★★★½ (5.5/6) – dla oryginału Beauty Blender

★★★★½☆ (4.5/6) – dla zamiennika Beauty Blending

 

Dziękuję Wam za uwagę! 🙂 Jeśli macie własne doświadczenia z tymi gąbeczkami, to zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzach pod artykułem! 🙂 Pozdrawiam i zapraszam ponownie! ;*

Przydatny wpis? Niech inni się o nim dowiedzą! :)
Share on Facebook0Pin on Pinterest0Tweet about this on Twitter0Share on Google+0Email this to someone

Nagrody za komentarze na Wizaż Online!

co ty o tym myślisz?

Napisz swój komentarz! :)